Luka pokoleniowa w przemyśle

Starszy inżynier uczy młodego pracownika w zakładzie przemysłowym

Postęp zmian technologicznych przemysłu 4.0. jest znacznie szybszy niż nabywanie kompetencji w tym obszarze. Rynek alarmuje o braku dostępności ekspertów. Zanim jednak wykształci nowe kadry minie sporo czasu, a rodzimy biznes nie może pozwolić sobie na ani chwilę zwłoki, żeby utrzymać tempo rozwoju. Jak sobie z tym poradzić?

Według raportu firmy MarketsandMarkets, rynek rozwiązań dla Przemysłu 4.0 ma wzrosnąć do 156,6 mld dolarów w 2024 roku (dla porównania, w 2019 r. jego globalną wartość szacowano na 71,7 mld dolarów). Żeby nadążyć za prognozami potrzeba specjalistów w tym obszarze, co nie jest takie proste, zważając na plany rekrutacyjne przedsiębiorstw. Opublikowane pod koniec 2021 roku dane pokazały, że produkcja przemysłowa utrzymywała się w czołówce tych branż, które zgłaszały największe zapotrzebowanie na ręce do pracy. Zgodnie z zebranymi danymi w ramach „Barometru ManpowerGroup Perspektywy Zatrudnienia” w pierwszym kwartale 2022 roku ponad połowa pracodawców planowała rozbudować swoje zespoły.

– „W wielu procesach przemysłowych dostępność specjalistów ma krytyczne znaczenie, a tych pozyskać będzie coraz trudniej” – komentuje sytuację Krzysztof Wojciechowski, dyrektor rozwoju usług dla przemysłu i wiceprezes zarządu w Climbex Sp. z o.o. „Przedsiębiorstwa potrzebują dziś specjalistycznych kompetencji, a podaż ich jest bardzo niska. Wszystkie obszary wysokokompetencyjne, takie jak na przykład czyszczenie zbiorników magazynowych na ropę naftową albo przeprowadzanie zaawansowanych audytów technicznych, czy certyfikacyjnych wymagają określonej specjalizacji i lat doświadczeń. Nawet jeśli teraz przerzucilibyśmy wszystkie siły na kształcenie specjalistów, potrzeba wielu lat, zanim sektor uzupełniłby kadry. Tym samym musimy zacząć myśleć o wsparciu technologiami i to w rozumieniu rozwoju biznesu, a nie tylko w aspekcie „przeczekania” niekorzystnego czasu” – dodaje prezes Wojciechowski.

Za sprawą pandemii i towarzyszącego jej lockdownu wsparcie codziennej pracy w przemyśle z użyciem zdalnych technologii stało się konieczne. Żeby z jednej strony odpowiedzieć na potrzeby cyfryzującego się biznesu, a z drugiej strony na braki kadrowe, spółka Climbex z Grupy Impel wdrożyła rozwiązanie, które, zachowując społeczny dystans, pozwala w pełni utrzymać procesy biznesowe.

Czy technologia zastąpi specjalistów?

Lockdowny i ograniczona dostępność pracowników zmieniły sposób patrzenia przedsiębiorstw na możliwość obsługi zakładowych instalacji czy realizację procesu utrzymania ruchu. Dla przedsiębiorców były bodźcem, który sprawił, że zauważyli wartość w tego typu inwestycjach. Jednym z przykładów takich rozwiązań jest Zdalny Ekspert.

– „Technologia nie zastąpi człowieka, ale może znacznie ułatwić mu pracę. W taki sposób właśnie powinniśmy patrzeć na rozwiązania, które oferuje rynek” – podkreśla Krzysztof Wojciechowski z Climbexu. „Projektując Zdalnego Eksperta, poszukiwaliśmy połączenia takich funkcjonalności, które z jednej strony pozwolą specjaliście na zdalną, swobodną komunikację, a z drugiej zapewnią dostęp do eksperckiej wiedzy. Zdalny Ekspert dodatkowo sprawdza się przy ograniczonych zasobach osobowych, czy też konieczności ochrony tych specjalistów, których wiedza jest dla firmy bezcenna. Na przykład technicy pracujący na instalacjach mogą liczyć na ekspercką pomoc udzieloną przez inżyniera pracującego zdalnie z bezpiecznego miejsca, poza środowiskiem przemysłowym” – dodaje Wojciechowski.

Zdalny Ekspert – na czym polega rozwiązanie?

Rozwiązanie Zdalny Ekspert – to oprogramowanie i urządzenie. Warstwę sprzętową stanowi amerykański RealWear HMT-1. Ma w sobie okular nasobny do zdalnego udostępniania dokumentacji, kamerę, mikrofon. Urządzenie przypina się do kasku i jest ono odporne na przemysłowe warunki pracy. Natomiast oprogramowanie stanowi nowoczesna platforma chmurowa do komunikacji i ewidencji zadań, działająca przez internet.

Urządzenie zaprojektowane jest w taki sposób, by zapewnić sprawną i precyzyjną komunikację pomiędzy technikiem i specjalistą. W takim modelu praca realizowana jest wiedzą eksperta i rękoma technika – zapewniając jednemu i drugiemu komfort pracy i bezpieczeństwo.

– „Większość światowych wdrożeń idzie w kierunku optymalizacji organizacji pracy oraz wykorzystywania kluczowych kompetencji na większą skalę w przedsiębiorstwie. To przekłada się znacząco na przewagę konkurencyjną. Zyskujemy bezpieczeństwo ludzi, a co za tym idzie – ciągłość i bezpieczeństwo biznesu” – tłumaczy Krzysztof Wojciechowski. „Dzięki Zdalnemu Ekspertowi, po pierwsze wykorzystujemy specjalistyczne kompetencje eksperta, a po drugie – cały czas widzimy, co dzieje się z pracownikiem, zwłaszcza, kiedy pracuje w niebezpiecznych warunkach. Głównym administratorem urządzenia jest ten, kto siedzi „daleko” – to on włącza kamerę, wyświetla dokumenty i zarządza procesem. Tym samym ekspert może jednego dnia wspierać wiele skomplikowanych operacji i czynności, w oddalonych od siebie miejscach” – dodaje.

Z pomocą Zdalnego Eksperta można realizować wiele usług, z różnych obszarów, które wymagają szerokich kompetencji – od zaawansowanych procesów po przeprowadzanie szkoleń pracowników. Dzięki temu, że urządzenie umożliwia nagrywane czynności w trakcie ich realizacji, organizacja zyskuje materiały i zasoby szkoleniowe „z terenu” – tak ważne z perspektywy kształcenia nowych kadr.

– „Pozyskanie materiałów szkoleniowych z prawdziwych realizacji na instalacjach to niezaprzeczalna wartość dla organizacji. Można niemalże „na żywo” przekazywać nowym pracownikom dobre praktyki i wiedzę, zachowując ciągłość kompetencyjną” – dodaje Wojciechowski.

Luka pokoleniowa – drugie dno

Od stycznia do maja 2020 roku rozwój gospodarki cyfrowej gwałtownie przyspieszył i był 2,5-krotnie wyższy niż średni wzrost w poprzednich dwóch latach, osiągając poziom 18,4% – wynika z raportu opublikowanego przez McKinsey & Company. Postępujące procesy cyfryzacji usprawniają przepływ wiedzy w organizacjach, przyspieszają produkcję, czy automatyzują powtarzalne czynności. W konsekwencji przekładają się na konkurencyjność biznesu. Żeby móc je z powodzeniem wdrażać potrzebny jest szereg działań, które przede wszystkim uporządkują i skatalogują wiedzę i dokumenty techniczne w organizacjach, w tym te z sektora przemysłowego. To drugie dno luki pokoleniowej.

– „Obecny rynek pracy jest różnorodny pokoleniowo – są na nim zarówno specjaliści z 40-letnim doświadczeniem, jak i inżynierowie z kilkuletnim stażem” – mówi Krzysztof Wojciechowski z Climbexu. „I jedni i drudzy są kluczowi dla powodzenia procesów w sektorze przemysłowym. Stajemy przed wyzwaniem zbudowania pomostu pomiędzy wiedzą i doświadczeniem jednych i drugich. Technologia, która w tym obszarze pozwoli na ujednolicenie i zdigitalizowanie dokumentów, sprawi, że staną się dostosowane do potrzeb wielopokoleniowego środowiska. To fundamentalna kwestia, która będzie decydowała o powodzeniu dalszej współpracy” – dodaje.

Dokumentacja księgowa czy kadrowa mają ustalone szablony i ich digitalizacja nie przysparza problemów. Z dokumentacją techniczną jest inaczej, bo trzeba branżowej wiedzy, aby ją w ogóle prawidłowo odczytać. Przeniesienie danych technicznych z dokumentów papierowych do formatu cyfrowego w taki sposób, aby były jak najbardziej użyteczne w dalszej pracy wymaga analizy i nadania tym dokumentom odpowiednich atrybutów technicznych i opisowych. Przy bardziej zaawansowanych projektach można wspierać się skaningiem laserowym 3D urządzeń i instalacji, dzięki któremu otrzymujemy ich cyfrowy format w trójwymiarze. Z cyfrowego obrazu pozyskujemy dodatkowe dane, o które może być uzupełniona dotychczasowa dokumentacja firmy. To przydatne np. przy rozbudowie zakładu czy rozwijaniu mocy produkcyjnych. Niezależnie od tego, czy firma realizuje duży projekt paszportyzacji, stosunkowo proste skanowanie dokumentów, czy wprowadza nowy system służący do realizacji procesu biznesowego, trzeba dbać o ciągłość w utrzymaniu kompetencji i stałą aktualizację informacji, w miarę kolejnych zmian lub inwestycji.

Zapisz się do naszego newslettera!